Oto jak wielka jest siła słowa: tam gdzie go zabraknie, znika świat (Olga Tokarczuk)

Maksymilian Lach

2017-01-16 23:01

Jan Baptysta Grenouille, główny bohater Pachnidła Patricka Süskinda, obdarzony jest węchem doskonałym. Potrafi wyczuwać zapachy, których przeciętni ludzie nie mogli sobie wyobrazić. Jan jest sierotą. Pracował u grabarza, ale w końcu udaje mu się trafić do perfumerii, która przepełniona jest najpiękniejszymi aromatami. Co jest najciekawsze, nasz główny bohater nie posiada zapachu. Grenouille ma wizję, obsesję, marzenie – chce stworzyć najdoskonalsze pachnidło. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż do tego potrzebuje dziewiczych ciał.

Jak można łatwo się domyślić, pełno w powieści przeróżnych zapachów. Süskind w ich opisywaniu osiągnął poziom mistrzowski. Świat pełen aromatów wydaje się być cudowny, ale nie do końca tak jest. W Pachnidle miasto jest pokryte smrodem: „W epoce, o której mowa, miasta wypełniał wprost niewyobrażalny dla nas, ludzi nowoczesnych, smród. Ulice śmierdziały łajnem, podwórza śmierdziały uryną, klatki schodowe śmierdziały przegniłym drewnem i odchodami szczurów, kuchnie – skisłą kapustą i baranim łojem; w nie wietrzonych izbach śmierdziało zastarzałym kurzem, w sypialniach – nieświeżymi prześcieradłami, zawilgłymi pierzynami i ostrym, słodkawym odorem nocników. (...) I, rzecz jasna, najbardziej śmierdziało w Paryżu”.

Niewątpliwie Süskindowi udało się ciekawie wystylizować język, który buduje ciekawy klimat. Książka jest nieco przerażająca. Sam podtytuł mówi, że to „Historia pewnego mordercy”, pozbawionego jakichkolwiek wyrzutów sumienia.

 

Komentarze