Oto jak wielka jest siła słowa: tam gdzie go zabraknie, znika świat (Olga Tokarczuk)

ODWIEDŹ TAKŻE 

 

NASZ E-MAIL

  • p.dalej@o2.pl

Świat bez bibliotek – dobry czy zły?

2016-10-17 18:22
Biblioteka to coś więcej niż półki zapełnione zakurzonymi tomami jednostek wybitnych i tych, które w mniejszym lub większym stopniu od wybitności odbiegają. To coś więcej dla mnie i rzeszy czytelników, którzy książki „pożerają”. W tej pracy spróbuję przedstawić świat, w którym biblioteka staje się zbędna, świat dla mnie samej bardzo przygnębiający. Siłą rzeczy pytanie: Czy byłby on dobry czy zły? – nasuwa się samo. Spróbuję w miarę moich możliwości na nie odpowiedzieć.
 
W Encyklopedii wiedzy o książce bibliotekę zdefiniowano w ten sposób: „B. jest instytucją usługową, która upowszechniając dotychczasowy dorobek myśli ludzkiej, współdziała w rozwoju nauki, kultury i oświaty”. Otóż to! Rozwój! On jest podstawowym celem każdej biblioteki na świecie. Jak to w swej publikacji I książki mają swoją historię określił Bartłomiej Szyndler: „Pismo jest jednym z największych dobrodziejstw ludzkości”, pismo, słowo pisane wraz z płynącą z niego mądrością przyczynia się do tego rozwoju. Popycha go w sfery nieznane, fascynujące, w sfery wykorzystujące nieograniczony potencjał ludzki. Czasem książka nas odmienia. Nas, jak i całą naszą przyszłość. Nie ma w tym grama przesady. Książki - a może inaczej - ludzie, którzy je tworzą, wzbogacają nas, a my - syci ich myślami  - zmieniamy scenariusz swojego życia i sami zaczynamy generować myśli godne tego, by cokolwiek w tym świecie zmienić.
 
Aby nakreślić obraz przyszłego świata, w którym biblioteka nie byłaby już nikomu potrzebna, musiałam przedstawić jej podstawowy cel. Oczywiście jest to jedynie namiastka tego, co można byłoby o tym powiedzieć. Jednak nie do tego zmierzam. Tradycyjna książka w swej drukowanej, pachnącej tuszem formie istnieje do dziś. Tak jak biblioteki. Jednakże, jak to prognozuje Łukasz Gołębiewski w Śmierci książki: no future book, nadchodzi moment, w którym to: „Czeka nas kultura osierocona z bibliotek, drukarń, księgarń. Kultura, która rodzi się na naszych oczach, której większość z nas wcale nie chce, gdyż dorastaliśmy w innej tradycji, kultura, przed którą nie uciekniemy, bo nie ma ucieczki przed postępem”. Ten cytat w sposób doskonały pokazuje nam czas, który się wypełni, czas, w którym biblioteka odejdzie w przestrzeń historii. Paradoksalnie, stanie się to za sprawą rozwoju! My, ludzie zakorzenieni w odmiennej tradycji, chyba nie jesteśmy jeszcze na to gotowi. Jednak nie możemy wycofać się z życia i „zdezerterować”.
 
Technologia daje ludzkości szerokie pole manewru. Biblioteka, w dzisiejszym rozumieniu, zmieni się w coś zupełnie innego (jak biblioteki internetowe, w których nie będziemy musieli stykać się z innymi ludźmi - co dla dzisiejszego człowieka jest krępujące - a książkę dostaniemy, nie ruszając się z domu). Wszystkie dotąd napisane dzieła będziemy mogli otrzymać pod postacią tzw. e-booka. Postacią jakże wygodną, bo niewymagającą żadnego wysiłku. Ot, ściągamy plik z zawartą w nim książką i za pomocą czytnika zabieramy się do czytania. Z jednej strony to bardzo dobre rozwiązanie. W końcu - oszczędzilibyśmy własny nakład pracy i czas, ale co z dzisiejszą biblioteką? Jej świat ległby w gruzach i to jest fakt. Jak to ujął Gołębiewski: „Wraz ze śmiercią książki w jej dotychczasowej, drukowanej postaci, głębokim przeobrażeniom ulegnie rynek wydawniczy i księgarski”. W konsekwencji „śmierć książki” doprowadzi nie tylko do zmian na rynku księgarskim, ale również do zniknięcia bibliotek (byłyby zbędne - wszystkie ich funkcje przejęłyby biblioteki internetowe).
 
Zdaniem Leona Marszałka: „Wszyscy młodzi ludzie, chłopcy i dziewczęta, czytają książki, niektórzy czytają ich bardzo wiele, kilka w ciągu tygodnia”. Uważam, że dziś nieco się to zmieniło. Nie wszyscy młodzi ludzie czytają, ale ci, którzy to robią, z pewnością tego nie żałują (bo kto z nas żałuje tego, że czegoś się nauczył?). Wszyscy ci młodzi, czytający ludzie, a także starsze mole książkowe, jak sądzę, są zgodni: „Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła” (Wisława Szymborska). Pachnąca czasem książka i jej pożółkłe stronice... Niektórzy (również ja) kochają zapach i wygląd tradycyjnej książki. Czy jednak to, co w niej najważniejsze, a więc wiedza (a dla innych rozrywka), nie będzie zawarta w nowej, elektronicznej formie? Rzecz jasna, będzie. Wszystko, co w książce najistotniejsze (myśli), pozostanie, ale w innej postaci.
 
Z czasem to się oczywiście zmieni. Teksty będą modyfikowane, a więc odzierane z pierwotnej myśli autora. Uda się temu zapobiec? Czy może na dłuższą metę nie da się tego powstrzymać? Ostatecznie Internet jest nieskończoną przestrzenią i mamy w niej tak wielką swobodę... Eliminacja tego rodzaju zachowań wydaje mi się niemożliwa. Nawet przy zastosowaniu nowego prawa.
 
Wróćmy jednak do istoty rzeczy. Czy rzeczywiście biblioteki nie będą miały w przyszłości racji bytu? Co prawda wynalezienie e-booka jest kamieniem milowym w świecie książki, ale spójrzmy na to z innej strony. Jak dotąd mamy za sobą wynalazek telewizji, z którą wiązano koniec ery książki. Jednak w tym czasie przeżywała niebywały rozkwit. Czy e-booki mogą je zastąpić? Moim zdaniem - nie. Jak to ujął Leon Marszałek, nowe technologie „Są to po prostu inne środki, będą one występowały obok książek, a nie zamiast nich”. Świat bez bibliotek nie jest zatem możliwy, ale gdyby coś sprawiło, że w przyszłości miałoby się to zmienić - czy ów świat byłby dobry? Sądzę, że nie. Wybiegając myślą dalej niż to, co znam - a mam tu na myśli dzisiejszą bibliotekę  - nie mogę mieć innego zdania. Dla mnie i wielu innych liczne zmiany w tekstach dzieł, jakie z pewnością będą miały miejsce, gdy utwory będą dostępne TYLKO poprzez Internet, to rzecz straszna i niedopuszczalna. W końcu czy utwory te nie byłyby zeszpecone i okradzione? Czy nie ograbilibyśmy siebie z dorobku kultury i historii?
 
„Tak więc jeśli biblioteka jest, jak chce tego Borges, modelem wszechświata, staramy się uczynić z niej wszechświat na miarę człowieka” (Umberto Eco). Autor tych słów bezsprzecznie ma rację, dlatego powinniśmy, a wręcz mamy obowiązek (dla dobra swojego i innych), tworzyć bibliotekę na miarę człowieka. Na miarę godności. Bez kulturalnego samookaleczenia. Bibliotekę umożliwiającą rozwój. Bibliotekę dziś i jutra.
 
Biblioteka to coś więcej niż półki zapełnione zakurzonymi tomami jednostek wybitnych i tych, które w mniejszym lub większym stopniu od wybitności odbiegają. To coś więcej dla mnie i rzeszy czytelników, którzy książki „pożerają”. W tej pracy spróbuję przedstawić świat, w którym biblioteka staje się zbędna, świat dla mnie samej bardzo przygnębiający. Siłą rzeczy pytanie: Czy byłby on dobry czy zły? – nasuwa się samo. Spróbuję w miarę moich możliwości na nie odpowiedzieć.
 
Klaudia Łubowicz
 
 
 
 
W Encyklopedii wiedzy o książce bibliotekę zdefiniowano w ten sposób: „B. jest instytucją usługową, która upowszechniając dotychczasowy dorobek myśli ludzkiej, współdziała w rozwoju nauki, kultury i oświaty”. Otóż to! Rozwój! On jest podstawowym celem każdej biblioteki na świecie. Jak to w swej publikacji I książki mają swoją historię określił Bartłomiej Szyndler: „Pismo jest jednym z największych dobrodziejstw ludzkości”, pismo, słowo pisane wraz z płynącą z niego mądrością przyczynia się do tego rozwoju. Popycha go w sfery nieznane, fascynujące, w sfery wykorzystujące nieograniczony potencjał ludzki. Czasem książka nas odmienia. Nas, jak i całą naszą przyszłość. Nie ma w tym grama przesady. Książki - a może inaczej - ludzie, którzy je tworzą, wzbogacają nas, a my - syci ich myślami  - zmieniamy scenariusz swojego życia i sami zaczynamy generować myśli godne tego, by cokolwiek w tym świecie zmienić.
 
Aby nakreślić obraz przyszłego świata, w którym biblioteka nie byłaby już nikomu potrzebna, musiałam przedstawić jej podstawowy cel. Oczywiście jest to jedynie namiastka tego, co można byłoby o tym powiedzieć. Jednak nie do tego zmierzam. Tradycyjna książka w swej drukowanej, pachnącej tuszem formie istnieje do dziś. Tak jak biblioteki. Jednakże, jak to prognozuje Łukasz Gołębiewski w Śmierci książki: no future book, nadchodzi moment, w którym to: „Czeka nas kultura osierocona z bibliotek, drukarń, księgarń. Kultura, która rodzi się na naszych oczach, której większość z nas wcale nie chce, gdyż dorastaliśmy w innej tradycji, kultura, przed którą nie uciekniemy, bo nie ma ucieczki przed postępem”. Ten cytat w sposób doskonały pokazuje nam czas, który się wypełni, czas, w którym biblioteka odejdzie w przestrzeń historii. Paradoksalnie, stanie się to za sprawą rozwoju! My, ludzie zakorzenieni w odmiennej tradycji, chyba nie jesteśmy jeszcze na to gotowi. Jednak nie możemy wycofać się z życia i „zdezerterować”.
 
Technologia daje ludzkości szerokie pole manewru. Biblioteka, w dzisiejszym rozumieniu, zmieni się w coś zupełnie innego (jak biblioteki internetowe, w których nie będziemy musieli stykać się z innymi ludźmi - co dla dzisiejszego człowieka jest krępujące - a książkę dostaniemy, nie ruszając się z domu). Wszystkie dotąd napisane dzieła będziemy mogli otrzymać pod postacią tzw. e-booka. Postacią jakże wygodną, bo niewymagającą żadnego wysiłku. Ot, ściągamy plik z zawartą w nim książką i za pomocą czytnika zabieramy się do czytania. Z jednej strony to bardzo dobre rozwiązanie. W końcu - oszczędzilibyśmy własny nakład pracy i czas, ale co z dzisiejszą biblioteką? Jej świat ległby w gruzach i to jest fakt. Jak to ujął Gołębiewski: „Wraz ze śmiercią książki w jej dotychczasowej, drukowanej postaci, głębokim przeobrażeniom ulegnie rynek wydawniczy i księgarski”. W konsekwencji „śmierć książki” doprowadzi nie tylko do zmian na rynku księgarskim, ale również do zniknięcia bibliotek (byłyby zbędne - wszystkie ich funkcje przejęłyby biblioteki internetowe).
 
Zdaniem Leona Marszałka: „Wszyscy młodzi ludzie, chłopcy i dziewczęta, czytają książki, niektórzy czytają ich bardzo wiele, kilka w ciągu tygodnia”. Uważam, że dziś nieco się to zmieniło. Nie wszyscy młodzi ludzie czytają, ale ci, którzy to robią, z pewnością tego nie żałują (bo kto z nas żałuje tego, że czegoś się nauczył?). Wszyscy ci młodzi, czytający ludzie, a także starsze mole książkowe, jak sądzę, są zgodni: „Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła” (Wisława Szymborska). Pachnąca czasem książka i jej pożółkłe stronice... Niektórzy (również ja) kochają zapach i wygląd tradycyjnej książki. Czy jednak to, co w niej najważniejsze, a więc wiedza (a dla innych rozrywka), nie będzie zawarta w nowej, elektronicznej formie? Rzecz jasna, będzie. Wszystko, co w książce najistotniejsze (myśli), pozostanie, ale w innej postaci.
 
Z czasem to się oczywiście zmieni. Teksty będą modyfikowane, a więc odzierane z pierwotnej myśli autora. Uda się temu zapobiec? Czy może na dłuższą metę nie da się tego powstrzymać? Ostatecznie Internet jest nieskończoną przestrzenią i mamy w niej tak wielką swobodę... Eliminacja tego rodzaju zachowań wydaje mi się niemożliwa. Nawet przy zastosowaniu nowego prawa.
 
Wróćmy jednak do istoty rzeczy. Czy rzeczywiście biblioteki nie będą miały w przyszłości racji bytu? Co prawda wynalezienie e-booka jest kamieniem milowym w świecie książki, ale spójrzmy na to z innej strony. Jak dotąd mamy za sobą wynalazek telewizji, z którą wiązano koniec ery książki. Jednak w tym czasie przeżywała niebywały rozkwit. Czy e-booki mogą je zastąpić? Moim zdaniem - nie. Jak to ujął Leon Marszałek, nowe technologie „Są to po prostu inne środki, będą one występowały obok książek, a nie zamiast nich”. Świat bez bibliotek nie jest zatem możliwy, ale gdyby coś sprawiło, że w przyszłości miałoby się to zmienić - czy ów świat byłby dobry? Sądzę, że nie. Wybiegając myślą dalej niż to, co znam - a mam tu na myśli dzisiejszą bibliotekę  - nie mogę mieć innego zdania. Dla mnie i wielu innych liczne zmiany w tekstach dzieł, jakie z pewnością będą miały miejsce, gdy utwory będą dostępne TYLKO poprzez Internet, to rzecz straszna i niedopuszczalna. W końcu czy utwory te nie byłyby zeszpecone i okradzione? Czy nie ograbilibyśmy siebie z dorobku kultury i historii?
 
„Tak więc jeśli biblioteka jest, jak chce tego Borges, modelem wszechświata, staramy się uczynić z niej wszechświat na miarę człowieka” (Umberto Eco). Autor tych słów bezsprzecznie ma rację, dlatego powinniśmy, a wręcz mamy obowiązek (dla dobra swojego i innych), tworzyć bibliotekę na miarę człowieka. Na miarę godności. Bez kulturalnego samookaleczenia. Bibliotekę umożliwiającą rozwój. Bibliotekę dziś i jutra.
 
Klaudia Łubowicz