Oto jak wielka jest siła słowa: tam gdzie go zabraknie, znika świat (Olga Tokarczuk)

Michał Maliszewski

2015-05-13 09:34

Metro 2033 Dmitrija Głuchowskiego to jedna z najlepszych książek fantastycznych, które ukazały się w ostatnim czasie na polskim rynku.

Siłą powieści jest szalona i fascynująca wizja moskiewskiego metra, które zmieniło się w jedyny dom ocalałych z nuklearnej zagłady mieszkańców miasta. Stworzyli oni tam własny świat, stacje-państwa, konfederacje, organizacje handlowe – słowem: cudaczne odbicie przedwojennej rzeczywistości, które udowadnia, że człowiek jest zwierzęciem politycznym. Z naciskiem na „zwierzęciem”. Czytelnik wędruje z głównym bohaterem przez tunele, poznając metro, jego dramaty i tajemnice. A tych jest bez liku. Kilkadziesiąt lat po nuklearnej wojnie problemów jest więcej niż rozwiązań.

Metro 2033 to opowieść o woli przetrwania, heroizmie, ale przede wszystkim o głupocie i o tym, że naszym największym wrogiem jesteśmy my sami. To obraz zmęczonego, wykoślawionego świata, który mimo nędzy własnej egzystencji desperacko walczy o przeżycie. Jeśli można jej coś zarzucić, to tylko, że autor chciał czytelnikowi pokazać zbyt wiele. Dlatego pcha, czasami na siłę, bohatera to w jedną, to w drugą stronę, żeby była okazja do przedstawienia wszystkich cudów moskiewskiego metra. Trzeba jednak przyznać, że jest się czym chwalić.

 

Komentarze