Oto jak wielka jest siła słowa: tam gdzie go zabraknie, znika świat (Olga Tokarczuk)

Klaudia Karwowska

2015-01-06 10:37

Opowiadanie inspirowane powieścią Wojciecha Kuczoka "Gnój".


5 lat później

Jestem już starszy, dojrzalszy. Teraz więcej rozumiem, niż wcześniej. Wszystko się układa, tak jak należy. Mam swój dom, żonę, dzieci; jest tak, jak powinno być. To mnie zmieniło. Jestem inny niż on, lepszy, wyrozumialszy, kochający. Muszę wykorzystać ten czas wystarczająco dobrze, aby nie „zawalił mi się na głowę” tak samo, jak jemu. Abym mógł patrzeć, jak moja kochana żona wraz ze mną się starzeje, jak dzieci rosną i stają się odpowiedzialne za siebie, bo tak właśnie powinno być. Na początku nie wiedziałem, jak powinienem się zachowywać, bo w dzieciństwie nie wpojono mi tego. Kiedyś wydawało mi się, że moi rodzice wychowywali mnie dobrze, tak jak powinni, ale teraz wiem, że to nieprawda. Teraz wiem nawet, że moja matka też nie była zbyt dobra, bo nie potrafiła na niego wpłynąć, nie potrafiła zmienić niczego w domu ani w sobie, a on przez to miał tylko wolną rękę, dosłownie wolną, ponieważ robił ze mną, co chciał i uważał, że tak mnie wychowa na doskonałego, według niego, człowieka. Co prawda miałem z tego powodu wiele przykrości i bólu, ale mimo wszystko ich kocham, to jednak moi rodzice, a rodziców się nie wybiera.

Teraz ja uczę się, jak być dobrym ojcem i mężem, i myślę, że wychodzi mi to całkiem dobrze. Może nie mogę im dużo dać, bo za bogaci nie jesteśmy, ale uważam, że to nawet dobrze, gdyż nie rozpieszczam za bardzo dzieci, a one z kolei wiedzą, że aby coś osiągnąć, trzeba ciężko pracować. A nade wszystko nadrabiam niedostatki własnego wychowania miłością. W domu jest ciepła atmosfera, a to wpływa pozytywnie na wszystkich domowników, w szczególności tych najmłodszych. Po śmierci ojca nie utrzymywałem z matką kontaktu, trochę teraz tego żałuję, ponieważ moje dzieci nie poznają już swojej babci. Może jednak to lepiej, gdyż nie muszę im nic wyjaśniać, wiedzą wystarczająco…

- Tatusiu oć jus bawic sie.

- Już, synek, idę, tylko coś dokończę. Nie potrwa to długo.

- No dobla, to ja pocekam, ale pocekam tu, zebys nidzie nie posed. Dobze?

 - Dobrze.

…i mam nadzieję, że w przyszłości nie będą miały do mnie o to pretensji; robię to wszystko dla ich dobra.

Piszę to dlatego, aby w przyszłości, gdy będę już stary i schorowany, przeczytać to i czuć się pewnym, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by dać rodzinie to, co najlepsze, aby wiedzieć, że nie byłem taki jak on, a moje dzieci nie czują do mnie tego, co ja czuje do mojego ojca.

- No synek, skończyłem, to w co chcesz się bawić?

- Hmm, wiem. Ja bede sie chował, a ty bedzies mnie sukał. To ty lic, a ja schowam sie pod tym stołem, dobze?

- Dobze dobze.

Komentarze