Oto jak wielka jest siła słowa: tam gdzie go zabraknie, znika świat (Olga Tokarczuk)

Patryk Żuchowski

2015-04-09 22:42

Metro 2033 jest książką mówiącą o świecie po wojnie nuklearnej, o zasiedlających go mutantach, potworach oraz o walce z nimi. Jest utworem charakterystycznym dla gatunku science fiction. To szalona i fascynująca opowieść o moskiewskim metrze, które po wojnie nuklearnej zamienia się w jedyny dom ocalałych mieszkańców miasta, zmuszonych chronić się w nim przed promieniowaniem i nowymi, niekoniecznie przyjaznymi formami życia. To powieść mówiąca o konieczności znalezienia przez człowieka nowego miejsca na ziemi, o konieczności zrozumienia tego, co się stało i co trzeba zrobić w związku z zaistniałą sytuacją.

Zdając sobie sprawę z tego, iż książka ta wzbudziła zachwyt wśród wielu czytelników, postanowiłem ją przeczytać. Nie jestem jakimś specjalnym fanem literatury science fiction, zdarza mi się czytać tego typu literaturę tylko do momentu, kiedy nie umiem już sobie wyobrazić czy zrozumieć to, co autor próbuje mi przekazać. W związku z tym biorąc do ręki Metro 2033, byłem nieco sceptycznie do niego nastawiony. Nie spodziewałem się po tej książce niczego specjalnego, nie słyszałem też, żeby ją okrzyknięto światowym bestsellerem. Zdaję też sobie sprawę z tego, że nie zawsze to, co nazwane kulturowym, faktyczne zasługuje na większą uwagę i pozytywną opinię.

Metro 2033 wciągnęło mnie już na samym początku. Fabuła jest prosta, lecz intrygująca i ciekawa. Czytający ma możliwość zagłębienia się w postapokalipstyczną, ponurą wizję świata, niemalże przenosząc się w mroczne, zimne, opuszczone korytarze metra. Dominuje tu ciężki i niepokojący klimat. Przewracamy kolejną stronę, nie będąc pewnymi, co może wyskoczyć zza ciemnego zakrętu, odczuwamy mroczność przestrzeni i dajemy się ponieść lękom towarzyszącym bohaterom. Jednak ta powieść to nie tylko nastrój i idealnie zbudowane napięcie. To również ostrzeżenie, które kryje się na każdej karcie książki. Odnosimy wrażenie, że każda strona przynosi rozważania nad naturą człowieka, nad błędami, jakie popełnia ludzkość, nad tym, jakie te błędy niosą ze sobą konsekwencje. To my niszczymy nasz świat, wydzieramy sobie ziemię spod stóp. W tej książce nie ma utartych schematów. Nie ma podziału na dobro i zło, na wybranych i potępionych. Nie ma tu też idealnej miłości, wspaniałych bohaterów, szczęśliwych zwrotów akcji. Jest to opowieść o zwykłym, przeciętnym człowieku żyjącym w nieprzystępnych, okropnych czasach. To czasy surowe, posępne i złe, wydawać by się mogło, że mogą takowe niebawem nastąpić.

Moim zdaniem to bardzo dobra książka. Świat przedstawiony przez autora nie tylko przeraża, ale również zachwyca kreacją bohaterów, ich wielobarwnością, wyborami, których muszą dokonywać. Ich problemy i perypetie skłaniają do refleksji nad naturą człowieka, zdominowaną przez instynkt przetrwania.

 

Komentarze