Oto jak wielka jest siła słowa: tam gdzie go zabraknie, znika świat (Olga Tokarczuk)

Czytaj dalej!

2017-11-23 15:31
Nie spodziewałeś się tutaj tego felietonu. Ja też nie. Ale może powinienem napisać „nie spodziewałaś” albo nawet „nie spodziewała się Pani”, z racji tego kto pierwszy go przeczyta (bo dla reszty czytelników, którym zostanie podany, jego egzystencja nie będzie sensacją). Chociaż zwrot „nie spodziewała się Pani” jest trochę pretensjonalny, a poza tym nie docenia wszystkich hipotetycznych Panów, którzy przypadkiem trafili na stronę. „Hipotetyczni Panowie”, brzmi jak…
No nic, felieton miał być. Właściwie to do teraz nie miał, ale jest. Mam nadzieję, że nikt nie zajrzy na koniec sprawdzić najpierw kto jest autorem tych wypocin w celu: interpretacyjnej presupozycji, z czystej ciekawości, albo sprawdzenia czy w ogóle opłaca się czytać (co może korelować z dwoma poprzednimi wariantami).
Właśnie, tak à propos tytułu, jedynej jak na razie cokolwiek mówiącej części tego tekstu – czy w ogóle opłaca się czytać? I co ma to wspólnego z autorem? Odpowiedź oczywiście brzmi…
Zależy od autora. Nie, nie tego autora; zależy od autora pytania.
Co Ty w ogóle Mi tu piszesz i to od nowego akapitu (wciskając kolejną presupozycję)? Gratuluję negacji. To wspaniały wyraz intelektualnej siły i właściwie jedyna droga do interpretacji, szerzej – typu myślenia, dzięki któremu Twój gatunek ma w nazwie sapiens. Ale jeśli to Twoja negacja jest przyczynkiem istnienia owej kwestii to gdzie jest…
– Autor jest martwy!
– Czekaj, co? Dlaczego?!
– Bo go zabiłeś. Masz jeszcze siłę zadawać pytania?
– To zależy czy nadal będą narastać eksponencjalnie względem udzielonych odpowiedzi.
Nie powiedziałbyś tego? A założymy się? Chociaż…
Tego tekstu chyba nie opłaca się czytać. Nie żeby opłacało Ci się czytać ostatnią książkę. Jak to szło, 50…
Ok, już schodzę. Powinienem się zapoznać ze spektrum funkcji literatury? A Ty z tym felietonem. Nie, nie mówię Ci jak masz żyć. Okej, wcale nie masz tej książki na swoim koncie. Czytasz cokolwiek? A, okej. No tak, trochę mało. Opłaca Ci się w ogóle? Pograj w coś lepiej. Ale nie w… okej, niech będzie. To chociaż rozwija psychomotorykę, w przeciwieństwie do wysuszającej oczy ściany tekstu.
JAK TAM TWOJA WYOBRAŹNIA, wrzeszczy do Ciebie spowodowana Caps Lockiem? Skąd wiesz, że to nie był przytrzymany Shift? Syntezator mowy w mózgu nie przekaże Ci tej informacji, bo takowa nie istni…ała dotychczas. Po co ktokolwiek miałby pisać kilkanaście liter z przytrzymanym Shiftem?
Po co ktokolwiek miałby napisać ten tekst? Kpiarski ton powoli staje się nudny, traci bonus do ataku z zaskoczenia, a samozwańczy geniusz ratuje się autoreferencją.
Tak, jesteś autorem tego felietonu! Tyle chciałem powiedzieć. Nie powiedziałem na początku, bo taki już zostałem stworzony. Przez Ciebie, podmiotem jest tu tekst. Mam nadzieję, że to widzisz.
Gratuluję straconego czasu. Mam nadzieję, że opłacało Ci się to pisać.
Dopisz jeszcze chociaż kawałek tekstu dedykowany tym, którzy pochopnie zechcieli sprawdzić tożsamość autora. Pani i Hipotetycznym Panom również.
 
Autor, listopad 2117, Postmoderna
 
 
 
Dopisz jeszcze chociaż kawałek tekstu dedykowany tym, którzy pochopnie zechcieli sprawdzić tożsamość autora. Pani i Hipotetycznym Panom również.Nie spodziewałeś się tutaj tego felietonu. Ja też nie. Ale może powinienem napisać „nie spodziewałaś” albo nawet „nie spodziewała się Pani”, z racji tego kto pierwszy go przeczyta (bo dla reszty czytelników, którym zostanie podany, jego egzystencja nie będzie sensacją). Chociaż zwrot „nie spodziewała się Pani” jest trochę pretensjonalny, a poza tym nie docenia wszystkich hipotetycznych Panów, którzy przypadkiem trafili na stronę. „Hipotetyczni Panowie”, brzmi jak…
No nic, felieton miał być. Właściwie to do teraz nie miał, ale jest. Mam nadzieję, że nikt nie zajrzy na koniec sprawdzić najpierw kto jest autorem tych wypocin w celu: interpretacyjnej presupozycji, z czystej ciekawości, albo sprawdzenia czy w ogóle opłaca się czytać (co może korelować z dwoma poprzednimi wariantami).
Właśnie, tak à propos tytułu, jedynej jak na razie cokolwiek mówiącej części tego tekstu – czy w ogóle opłaca się czytać? I co ma to wspólnego z autorem? Odpowiedź oczywiście brzmi…
Zależy od autora. Nie, nie tego autora; zależy od autora pytania.
Co Ty w ogóle Mi tu piszesz i to od nowego akapitu (wciskając kolejną presupozycję)? Gratuluję negacji. To wspaniały wyraz intelektualnej siły i właściwie jedyna droga do interpretacji, szerzej – typu myślenia, dzięki któremu Twój gatunek ma w nazwie sapiens. Ale jeśli to Twoja negacja jest przyczynkiem istnienia owej kwestii to gdzie jest…
– Autor jest martwy!
– Czekaj, co? Dlaczego?!
– Bo go zabiłeś. Masz jeszcze siłę zadawać pytania?
– To zależy czy nadal będą narastać eksponencjalnie względem udzielonych odpowiedzi.
Nie powiedziałbyś tego? A założymy się? Chociaż…
Tego tekstu chyba nie opłaca się czytać. Nie żeby opłacało Ci się czytać ostatnią książkę. Jak to szło, 50…
Ok, już schodzę. Powinienem się zapoznać ze spektrum funkcji literatury? A Ty z tym felietonem. Nie, nie mówię Ci jak masz żyć. Okej, wcale nie masz tej książki na swoim koncie. Czytasz cokolwiek? A, okej. No tak, trochę mało. Opłaca Ci się w ogóle? Pograj w coś lepiej. Ale nie w… okej, niech będzie. To chociaż rozwija psychomotorykę, w przeciwieństwie do wysuszającej oczy ściany tekstu.
JAK TAM TWOJA WYOBRAŹNIA, wrzeszczy do Ciebie spowodowana Caps Lockiem? Skąd wiesz, że to nie był przytrzymany Shift? Syntezator mowy w mózgu nie przekaże Ci tej informacji, bo takowa nie istni…ała dotychczas. Po co ktokolwiek miałby pisać kilkanaście liter z przytrzymanym Shiftem?
Po co ktokolwiek miałby napisać ten tekst? Kpiarski ton powoli staje się nudny, traci bonus do ataku z zaskoczenia, a samozwańczy geniusz ratuje się autoreferencją.
Tak, jesteś autorem tego felietonu! Tyle chciałem powiedzieć. Nie powiedziałem na początku, bo taki już zostałem stworzony. Przez Ciebie, podmiotem jest tu tekst. Mam nadzieję, że to widzisz.
Gratuluję straconego czasu. Mam nadzieję, że opłacało Ci się to pisać.
Dopisz jeszcze chociaż kawałek tekstu dedykowany tym, którzy pochopnie zechcieli sprawdzić tożsamość autora. Pani i Hipotetycznym Panom również.Nie spodziewałeś się tutaj tego felietonu. Ja też nie. Ale może powinienem napisać „nie spodziewałaś” albo nawet „nie spodziewała się Pani”, z racji tego kto pierwszy go przeczyta (bo dla reszty czytelników, którym zostanie podany, jego egzystencja nie będzie sensacją). Chociaż zwrot „nie spodziewała się Pani” jest trochę pretensjonalny, a poza tym nie docenia wszystkich hipotetycznych Panów, którzy przypadkiem trafili na stronę. „Hipotetyczni Panowie”, brzmi jak…
No nic, felieton miał być. Właściwie to do teraz nie miał, ale jest. Mam nadzieję, że nikt nie zajrzy na koniec sprawdzić najpierw kto jest autorem tych wypocin w celu: interpretacyjnej presupozycji, z czystej ciekawości, albo sprawdzenia czy w ogóle opłaca się czytać (co może korelować z dwoma poprzednimi wariantami).
Właśnie, tak à propos tytułu, jedynej jak na razie cokolwiek mówiącej części tego tekstu – czy w ogóle opłaca się czytać? I co ma to wspólnego z autorem? Odpowiedź oczywiście brzmi…
Zależy od autora. Nie, nie tego autora; zależy od autora pytania.
Co Ty w ogóle Mi tu piszesz i to od nowego akapitu (wciskając kolejną presupozycję)? Gratuluję negacji. To wspaniały wyraz intelektualnej siły i właściwie jedyna droga do interpretacji, szerzej – typu myślenia, dzięki któremu Twój gatunek ma w nazwie sapiens. Ale jeśli to Twoja negacja jest przyczynkiem istnienia owej kwestii to gdzie jest…
– Autor jest martwy!
– Czekaj, co? Dlaczego?!
– Bo go zabiłeś. Masz jeszcze siłę zadawać pytania?
– To zależy czy nadal będą narastać eksponencjalnie względem udzielonych odpowiedzi.
Nie powiedziałbyś tego? A założymy się? Chociaż…
Tego tekstu chyba nie opłaca się czytać. Nie żeby opłacało Ci się czytać ostatnią książkę. Jak to szło, 50…
Ok, już schodzę. Powinienem się zapoznać ze spektrum funkcji literatury? A Ty z tym felietonem. Nie, nie mówię Ci jak masz żyć. Okej, wcale nie masz tej książki na swoim koncie. Czytasz cokolwiek? A, okej. No tak, trochę mało. Opłaca Ci się w ogóle? Pograj w coś lepiej. Ale nie w… okej, niech będzie. To chociaż rozwija psychomotorykę, w przeciwieństwie do wysuszającej oczy ściany tekstu.
JAK TAM TWOJA WYOBRAŹNIA, wrzeszczy do Ciebie spowodowana Caps Lockiem? Skąd wiesz, że to nie był przytrzymany Shift? Syntezator mowy w mózgu nie przekaże Ci tej informacji, bo takowa nie istni…ała dotychczas. Po co ktokolwiek miałby pisać kilkanaście liter z przytrzymanym Shiftem?
Po co ktokolwiek miałby napisać ten tekst? Kpiarski ton powoli staje się nudny, traci bonus do ataku z zaskoczenia, a samozwańczy geniusz ratuje się autoreferencją.
Tak, jesteś autorem tego felietonu! Tyle chciałem powiedzieć. Nie powiedziałem na początku, bo taki już zostałem stworzony. Przez Ciebie, podmiotem jest tu tekst. Mam nadzieję, że to widzisz.
Gratuluję straconego czasu. Mam nadzieję, że opłacało Ci się to pisać.
Dopisz jeszcze chociaż kawałek tekstu dedykowany tym, którzy pochopnie zechcieli sprawdzić tożsamość autora. Pani i Hipotetycznym Panom również.Nie spodziewałeś się tutaj tego felietonu. Ja też nie. Ale może powinienem napisać „nie spodziewałaś” albo nawet „nie spodziewała się Pani”, z racji tego kto pierwszy go przeczyta (bo dla reszty czytelników, którym zostanie podany, jego egzystencja nie będzie sensacją). Chociaż zwrot „nie spodziewała się Pani” jest trochę pretensjonalny, a poza tym nie docenia wszystkich hipotetycznych Panów, którzy przypadkiem trafili na stronę. „Hipotetyczni Panowie”, brzmi jak…
No nic, felieton miał być. Właściwie to do teraz nie miał, ale jest. Mam nadzieję, że nikt nie zajrzy na koniec sprawdzić najpierw kto jest autorem tych wypocin w celu: interpretacyjnej presupozycji, z czystej ciekawości, albo sprawdzenia czy w ogóle opłaca się czytać (co może korelować z dwoma poprzednimi wariantami).
Właśnie, tak à propos tytułu, jedynej jak na razie cokolwiek mówiącej części tego tekstu – czy w ogóle opłaca się czytać? I co ma to wspólnego z autorem? Odpowiedź oczywiście brzmi…
Zależy od autora. Nie, nie tego autora; zależy od autora pytania.
Co Ty w ogóle Mi tu piszesz i to od nowego akapitu (wciskając kolejną presupozycję)? Gratuluję negacji. To wspaniały wyraz intelektualnej siły i właściwie jedyna droga do interpretacji, szerzej – typu myślenia, dzięki któremu Twój gatunek ma w nazwie sapiens. Ale jeśli to Twoja negacja jest przyczynkiem istnienia owej kwestii to gdzie jest…
– Autor jest martwy!
– Czekaj, co? Dlaczego?!
– Bo go zabiłeś. Masz jeszcze siłę zadawać pytania?
– To zależy czy nadal będą narastać eksponencjalnie względem udzielonych odpowiedzi.
Nie powiedziałbyś tego? A założymy się? Chociaż…
Tego tekstu chyba nie opłaca się czytać. Nie żeby opłacało Ci się czytać ostatnią książkę. Jak to szło, 50…
Ok, już schodzę. Powinienem się zapoznać ze spektrum funkcji literatury? A Ty z tym felietonem. Nie, nie mówię Ci jak masz żyć. Okej, wcale nie masz tej książki na swoim koncie. Czytasz cokolwiek? A, okej. No tak, trochę mało. Opłaca Ci się w ogóle? Pograj w coś lepiej. Ale nie w… okej, niech będzie. To chociaż rozwija psychomotorykę, w przeciwieństwie do wysuszającej oczy ściany tekstu.
JAK TAM TWOJA WYOBRAŹNIA, wrzeszczy do Ciebie spowodowana Caps Lockiem? Skąd wiesz, że to nie był przytrzymany Shift? Syntezator mowy w mózgu nie przekaże Ci tej informacji, bo takowa nie istni…ała dotychczas. Po co ktokolwiek miałby pisać kilkanaście liter z przytrzymanym Shiftem?
Po co ktokolwiek miałby napisać ten tekst? Kpiarski ton powoli staje się nudny, traci bonus do ataku z zaskoczenia, a samozwańczy geniusz ratuje się autoreferencją.
Tak, jesteś autorem tego felietonu! Tyle chciałem powiedzieć. Nie powiedziałem na początku, bo taki już zostałem stworzony. Przez Ciebie, podmiotem jest tu tekst. Mam nadzieję, że to widzisz.
Gratuluję straconego czasu. Mam nadzieję, że opłacało Ci się to pisać.
Dopisz jeszcze chociaż kawałek tekstu dedykowany tym, którzy pochopnie zechcieli sprawdzić tożsamość autora. Pani i Hipotetycznym Panom również.